6 czerwca 2015

A Ty, które parówki kupisz??

Wczoraj z żoną pojechaliśmy do centrum handlowego na szybkie spożywcze zakupy. Krocząc między regałami, przypomniały mi się słowa tak często wypowiadane przez leciwych ludzi…








Ach, kiedyś to było jedzenie… Nie to co teraz - sama chemia.

Banał, słyszany po stokroć na każdych rodzinnych świętach. Uszy mi więdną w oparach gotującej się krwi. Początek nieskończonej dyskusji, o kierunku w którym zmierza przemysł spożywczy. Nostalgia za czasami, w których nie trzeba było ani myśleć, ani wybierać – bo wszystko (o ile było) było jednakowe. I teraz sam nie wiem, po co to pierdolenie – czy żeby wzbudzić w młodszym pokoleniu żal, że już nie kupi prawdziwego pasztetu, czy może po to żeby realizować siebie jako ofiarę mijającego czasu – kiedyś to było lepiej, nie to co teraz!

Może się dowiem jak skończę sześćdziesiąt lat, a może i się nie dowiem. Teraz tego nie wiem.  Biadolą tak te babinki o spożywczym upadku między marketowymi półkami, sięgając po mix tłuszczowy do smarowania bułek z głęboko mrożonego ciasta, który popiją później napojem mlecznym. Może specjalnie kupują tą badziew, żeby później pod blokiem, na ławeczce sobie ponarzekać?! Spytam się jutro babci, o co tak naprawdę chodzi tym emerytom…

Jestem zdania że chemiczne jedzenie zawdzięczamy tylko i wyłącznie nieświadomym konsumentom, których mózg nie jest zwyczajny do samodzielnego wnioskowania, oraz tym dla których najważniejsza jest niska cena produktów. Rynek, podobnie jak ekosystemy - doskonale reguluje się sam i nie znosi próżni.

Dla przykładu - wyobraź sobie, że produkujesz dwa rodzaje parówek. Pierwsze z nich, to produkowane najniższym możliwym kosztem, składające się w połowie z mechanicznie oddzielonego mięsa, a w drugiej z zapychaczy – skrobi ziemniaczanej, skór zwierząt, konserwantów i przeciwutleniaczy. Produkt pasujący bardziej do działu chemia niż mięsnego.

Drugi rodzaj, to parówki ze snów naszych babć – zrobione ze starannie dobranego mięsa, bez zapychaczy. Solidny produkt, bez ściemy.

Jeśli lepsza parówka, sprzeda się na pniu, zaś tania imitacja będzie zalegać w magazynach, bo nikt jej nie chce kupić to jaki rodzaj parówek wyprodukujesz w przyszłym miesiącu?! 

WYPRODUKUJESZ TE KTÓRYCH OCZEKUJA KLIENCI. Kropka.


Chemiczne  pół-jedzenie odejdzie w niebyt, jeśli przestanie się sprzedawać – to oczywiste. To nie wina producentów, że zidiociała gawiedź kupuje najtańsze, gówniane jedzenie. Popyt kreuje podaż. Kupują najtańsze, więc produkujmy najtańsze. Jeśli ludzie zaczną zwracać uwagę na to co i od kogo kupują, absolutnie cały rynek się do tego dostosuje. Nieuczciwi producenci zbankrutują, a śmieciowe jedzenie zniknie z półek, bo przestanie być atrakcyjne dla sprzedawców.

I o to jest lekarstwo na zalew niezdrowego jedzenia – kupuj te zdrowe! Banalnie proste, totalnie skuteczne.

Każda wydana przez nas złotówka jest informacją dla samoregulującego się wolnego rynku. Warto wydać te kilka złotych więcej na zakupy, zmieniając kawałek świata na lepszy. Eureka! Uniwersalne lekarstwo na wszystkie bolączki społeczeństwa – świadomość konsekwencji naszych decyzji!

A Ty, którą parówkę kupisz??

Brak komentarzy: