6 lipca 2015

Niecodziennik #4


Jestem, jestem, już jestem. Jak zauważyliście, po ostatnim wpisie dopiero teraz przerywam ciszę. Dobrze że dziś poniedziałek - one zawsze działają na mnie motywująco, traktuje je trochę jak taki mały nowy rok, kiedy mogę reaktywować wiele postanowień z poprzedniego tygodnia.


PISANIE

Po ostatnim wpisie, motywacja do pisania padła. Nie wiem czy to efekt kilkugodzinnego rodzenia wpisu - 3h pisanie + 2h redagowanie; czy ogólne udzielenie się wakacyjnego klimatu. Feedback jest taki, że mam problemy z systematycznością publikacji, a to nie jest dobry prognostyk. Prześladuje mnie też klątwa Magii Słów - zdając sobie sprawę z tego ja działa język, nie pozwalam sobie jeszcze na wpisy ot tak - inspiracja, wpis, publikacja - na szybko, bez większych poprawek. To jest do zmiany, przecież tyle wspaniałych rzeczy rodzi się spontanicznie...



PRACA

Praca na etacie doskwiera mi. Codziennie osiem godzin pracy. Praca, dom, sen. I tak w kółko. Pracodawca płaci za czas, nie za efekt pracy - automatyczna promując mierność i walenia w chuja na czas. Od zawsze marzyłem o wolnym zawodzie, o byciu specjalistą który może pracować na odległość. 

Wstać w poniedziałek, spakować się, polecieć do Portugalii, wynająć mieszkanie na miesiąc i w kilka przedpołudniowych godzin, w słonecznym pokoju napisać recenzje, artykuł, wykonać kilka telefonów i służyć swoją kompetencją na odległość. 

Zdobywanie nowych umiejętności, zmiana przekonań i własnego charakteru, to najpowszechniejsza i często niezauważana codzienna praca - o ile oczywiście zdecydujesz się poszerzać swoje horyzonty.



Nie etat, z który pozwoli nam żyć teraz, ale właśnie umiejętności i własny rozwój, który przyniesie niewspółmiernie większe korzyści, za rok, dwa, czy dziesięć. Krótko przed trzydziestką, coraz głośniej słyszę te głosy w mojej głowie, zdając sobie sprawę że czas umyka.

*) spisałem kilka akapitów, i już czuję się szczęśliwszy.

O celach, planach ich realizacji i motywacjach napiszę jeszcze w tym tygodniu. Obiecuje.



BIEGANIE

Jestem w piątym tygodniu przygotowań do maratonu - zostało jeszcze 11. Pod koniec września, start w Warszawie i pierwsza podejście do 42 195m. Cel - poniżej 4h. O bieganiu skrobnę większego posta.

Brak komentarzy: